Wstyd
Komentarze: 0
Wstyd mi za kłodzki samorząd. Ten sprzed pięciu lat, sprzed roku i obecny. Nie tylko dlatego, że obowiązuje ciągłość władzy, ale głównie z powodu ślepoty poszczególnych rządzących ekip. Ślepoty na prawdziwe problemy mieszkańców Kłodzka. Ze wzruszeniem przeczytałem artykuł „Kłodzka opowieść wigilijna” z ostatniego grudniowego numeru Gazety Kłodzkiej (zapraszam na klodzko24.eu) Artykuł ten obecni radni oraz burmistrz powinni sobie na głos odczytać przy wieczerzy wigilijnej. Nie wystarczy „obskoczyć” kilkanaście kolacji wigilijnych, zaśpiewać piosenkę pod choinką i kupić dzieciom czekoladki z samorządowych pieniędzy. Trzeba uczciwym i wrażliwym człowiekiem być na co dzień. Trzeba widzieć te codzienne, życiowe problemy mieszkańców naszego miasta. Wprawdzie artykuł opisuje problem jednej, konkretnej osoby, ale jest jednocześnie świadectwem sytuacji na lokalnym rynku mieszkaniowym, socjalnym i pracy. Czy dopóki takie osoby jak Mariusz żyją w Kłodzku i zmuszone są do codziennej walki o swój byt, burmistrz i radni mogą spać spokojnie? Czy priorytetem w takiej sytuacji staje się gondola czy mieszkanie? Czy istotniejsze są fontanny czy miejsca pracy? Czy bardziej celowe są telebimy czy przekazanie środków na pomoc społeczną?
Obecna Rada Miasta jest wyjątkowo pobożną strukturą. Widać to było po ślubowaniu, gdy prawie wszyscy dodawali „Tak mi dopomóż Bóg”. Może jednak należy najpierw uderzyć się we własną pierś i rozliczyć z własnych podejmowanych decyzji nim się zacznie wzywać siły nadprzyrodzone. Jak rozmawiam z pojedynczymi radnymi, to tłumaczą się, że ich proszono, że głosują wbrew sobie, że o czymś nie wiedzieli lub coś im nie powiedziano. Nie wierzę, że tak zastraszono grupę kilkunastu osób, że nie są w stanie podejmować własnych, zgodnych z sumieniem decyzji. Może warto przy okazji Nowego Roku podjąć przyrzeczenie noworoczne w sprawie głosowań w myśl rozumu i rozsądku, a nie tylko wspierania wizji rodem z pomroczności jasnej.
Kolejny raz krytycznie odnoszę się do działań naszego kłodzkiego samorządu, ale parafrazując słowa Paula Robesona (działacza na rzecz praw obywatelskich w USA) „Lokalny patriota to człowiek, który nigdy nie jest zadowolony ze swojej małej ojczyzny”. Znaczy to bowiem, że chce jej dobra. I życzyłbym sobie, aby także nowa władza samorządowa był bardziej krytyczna wobec własnych poczynań. Można mi nawet zarzucić, że nie pochwaliłem nigdy obecnego burmistrza. Ale przecież, nie po to ma on własną gazetę, telebimy, internet i usłużnych dziennikarzy, aby nie pochwalić się samemu. Chciałbym tylko, aby za rok, zamiast informacji o tym na ilu wieczerzach wigilijnych byli kłodzcy włodarze, można było przeczytać, że każdy kłodzczanin mógł w spokoju i we własnym kącie spędzić sytą Wigilię.
Krzysztof OKtawiec
Dodaj komentarz